Mikroelement spokoju

 

Piszę ten post w czasie, kiedy można ulec przekonaniu, że naokoło wszystko się wali. Kiedy ludzie odchodzą, jak złożeni w jakiejś ofierze, kiedy z dużą grupą ludzi nie umiemy się już porozumieć w kwestii oglądu świata, jest coś na co naprawdę mamy wpływ. Mam na myśli nas samych i nasze myśli. Myśli bowiem i emocje są nasze własne. Kiedy tracimy kontrolę nad emocjami, wybuchamy, mamy złe myśli to winimy za nie kogoś innego lub otoczenie. Warto zatem poszukać skąd się biorą nasze emocje i myśli.

Na ten trudny epidemiczny czas izolacji mam pomysł dla Ciebie. Włącz, wyjmij, otwórz jakiś obraz, niekoniecznie fotograficzny, który Cię z tej sytuacji doczesnej zabierze w świat spokojniejszy. To pozornie prosta, przedszkolna gra ze sobą samym. Może to będzie wspomnienie, a może prosta emocja, dzięki której wciągniesz powietrze głęboko i powoli wypuścisz. Może przywoła się szeroki uśmiech, albo inne wzruszenie. Niczego nie zakładaj. Najważniejsze, żeby myśli i emocje “zabrać z tu i teraz”. Cokolwiek się działo przed rozpoczęciem, ten obraz nas z tego przeniesie. To taki nasz mikroelement spokoju.

Do niniejszego wpisu wklejam fotografię, która ma dla mnie dwie cechy. Powstała w stanie świadomego spokoju, z czasu wolnego od pracy zawodowej i oddalenia od niepokojów. Oglądałem ją ostatnio kilkanaście razy w poszukiwaniu własnego stanu, jakim go pamiętam. I odkryłem coś, co jednak przeczy temu wspomnieniu. Jest to COŚ malutkiego, stricte wizualnego, swoisty mikroelement prosto z prawa minimum Justusa von Liebiga. Prawa, które objaśnia, że decydującym o zjawisku jest czynnik, którego w całości jest najmniej. Obecność tego “mikroelementu” lub jego nieobecność w fotografii wpływa w moim postrzeganiu kompozycji i wyrazu (dzisiaj często opisywanego słowem przekaz) na ostateczny efekt u odbiorcy.

Brzmi zawile?  Ty możesz po prostu popatrzeć i zadać sobie proste dość pytanie “Co czuję patrząc na tę fotografię?”. Poświęć na to chwilę dłuższą niż normalne skrolowanie portali ze zdjęciami. (Kliknięcie na symbol podglądu otwiera pełny ekran, a tam w górnym, prawym rogu zdjęcia obecny jest przycisk wyłączenia wszystkich menu okna)*. Nie piszę gdzie i kiedy wykonałem zdjęcie. Nie piszę jak, czym i na czym to się stało. Nie robię tego, bo to jest w tej chwili zupełnie bez znaczenia. Tobie chcę pozostawić wszystkie myśli i odczucia powstające podczas oglądania. Moje nie mają już znaczenia, ponieważ je przeżyłem i zapisałem w fotografii. I to wszystkie słowa, których potrzebujemy na ten temat.

Na koniec stawiam nam pytanie o tę fotografię: czy udało mi się przekazać spokój, który pamiętam? Po to w końcu fotografuję, żeby moje fotografie u odbiorcy wzbudzały stany, w jakich ja się znajduję, kiedy je robię. W taki właśnie sposób stajemy się twórcami ekspresyjnymi. Na koniec namawiam, by w podobny sposób pooglądać własne fotografie, które zapewne robisz. Podziel się też opinią, skomentuj! Z przyjemnością je poczytam :-). Dobrego weekendu z obrazami, w których znajdziecie swój mikroelement spokoju!

 

 

Pozostań w kontakcie z moimi wpisami i ofertą via newsletter!

Nie spamuję! Więcej szczegółów znajdziesz w mojej polityce prywatności.

Leave a comment