„Portugalia wybrzeże plener fotograficzny” – to tylko cztery słowa, a znaczą dla mnie wiele. Rzadko chce mi się coś więcej, niż fotografiami pokazać co widziałem i co czułem. Może kilka razy w życiu czułem tak, że gdzieś byłem „tak bardzo na miejscu”. Publikuję raptem kilka fotografii. Właśnie kończę procesy kolejnych rolek i fiszek filmu czarno-białego, które długo poczekały na wywoływanie ;-). Na szczęście moje starej generacji filmy ILFORD FP4+, HP5+ i PanF+ trzymają parametry latami, za co je kocham jak braci. Jak powstaną kopie cyfrowe, to je tutaj wrzucę. Kiedyś.
Kilka słów o tym miejscu. Historia znana od Kartaginy, Rzymian, Hannibala i Maurów, poprzez rekonkwistę i podbicie przez Williama Drake’a. Swoją drogą jego figurki sprzedawane są w muzeum latarni morskiej Cabo da St. Vicente jako pamiątka. To trochę jakby Warszawa sprzedawała magnesy z Grupy Szturmowej Dierlewangera 1944… Ale porzućmy te historyczne aspekty miejsca. Jego energia jest wysoka, raczej trudno o pełny relaks. Może coś z tych lochów twierdz sieje po ludziach? Już mam w głowie dość konkretny plan kiedy i jak wrócić w to miejsce na długi i skupiony plener. Tymczasem sobie patrzę na fotografie i wracam do wspomnień :-). Corona, Ty wiesz co…?!